Prowadzisz dom, opiekujesz się dziećmi i czasami myślisz, że dobrze byłoby być taką bizneswoman: silną, rozwijającą się, dążącą do celu, prowadzącą atrakcyjne życie? A może właśnie prowadzisz firmę i myślisz sobie, że taka matka to ma dobrze: gotuje zupki, opowiada bajki i spaceruje z wózkiem po parku, niczym się nie stresując?
Wydaje ci się, że biznes i macierzyństwo to dwa różne światy? Pokażemy ci, że wbrew pozorom bardzo wiele je łączy.
Organizacja i zarządzanie czasem
- Żeby zdążyć ze wszystkimi obowiązkami potrzebujesz planu i wyznaczania priorytetów – tłumaczy Matylda, managing director agencji All 4 Comms (www.all4comms.com).
- Udobruchanie niezadowolonego klienta jest ważniejsze niż zebranie z zespołem, a raportowanie ostatecznie możesz przełożyć na jutro. Jeśli nie potrafisz ocenić, co jest w danym momencie najważniejsze, firma może mieć kłopoty. Podobnie jest w rodzinie – kaszlące i gorączkujące niemowlę nie może czekać na wizytę u lekarza, dlatego robienie przecieru z organicznej marchewki i pójście do parku przekładasz na popołudnie. W międzyczasie dzwonisz, by odwołać hydraulika, który miał naprawiać bojler i podrzucasz psa sąsiadce. Jeśli się nie zorganizujesz, świat wymknie ci się spod kontroli.
Zaangażowanie i rozwój
„Klient nasz pan” – mówi polskie przysłowie. I to prawda. Ile razy godziłaś się na dostarczenie towarów i usług, w których się do końca nie specjalizujesz, albo na których za dużo nie zarobisz, byle tylko utrzymać klienta? – Kiedyś pojechałam taksówką na drugi koniec miasta, by uczesać stałą klientkę, choć w rezultacie w kieszeni zostało niewiele – przyznaje Ewa, fryzjerka z Ealingu. Ola, graficzka, zwierza się – Choć specjalizuję się tylko w projektowaniu graficznym, dla stałego klienta znalazłam też drukarnię, która miała drukować dobrze, a niedrogo. I nie miało to znaczenia, że nie jadłam jeszcze śniadania. A może do tej pory w gestii twoich zainteresowań były tylko polisy ubezpieczeniowe, ale jesteś gotowa wraz z klientką przeanalizować umowę kredytową? Brzmi znajomo? No właśnie – specjalnie dla klientów angażujesz się, poświęcasz i uczysz.
Podobnie działasz jako mama – Gdy Patryk przyszedł na świat okazało się, że można naprawdę długo funkcjonować bez jedzenia i spania – wspomina Hania z Lewisham. – A potem, że muszę nauczyć się szyć, piec torty, hodować patyczaki i grać na flecie. Przemóc strach przed myszami i pająkami. Wreszcie musiałam dowiedzieć, co to jest „spalony” i godzinami słuchać, dlaczego woda jest mokra.
Dla klienta jesteś ekspertką w swojej dziedzinie, ale czasem też ostatnią deską ratunku, psychoterapeutką, przyjacielem. Dla swojego dziecka stajesz się kucharką, sprzątaczką, lekarką, kierowcą i korepetytorką. W obu przypadkach działasz z pasją i się rozwijasz.
Wyznaczanie granic
Twój 3-latek z uporem maniaka wkłada kotu łyżeczkę do oka, a 5-letnia córka po raz kolejny zapaćkała farbami ściany w przedpokoju? Jeśli stanowczo nie wyrazisz swojego niezadowolenia i nie określisz konsekwencji takiego zachowania, w przyszłości będą kłopoty.
- Ja się już nauczyłam, że jeśli nie zareaguję od razu, gdy moje dziecko robi coś niepożądanego, to potem jest dużo trudniej, by je tego oduczyć – opowiada Basia, mama 2-letniej Mai. – Trzeba szybko stawiać granice i konsekwentnie pilnować, by dziecko ich przestrzegało.
Podobnie jest z pracownikami i klientami. – Jeśli raz pozwolę stażyście się spóźnić, może tego później nadużywać – zaznacza Iwona, właścicielka firmy rozliczeniowo-księgowej. – Wolę więc od razu zaznaczyć, że spóźnienia nie będą tolerowane.
- To trudna sztuka, ale konieczna do wyćwiczenia – tłumaczy Karolina, która projektuje i szyje ubrania na zamówienie. – Trzeba się nauczyć mówić „nie” klientom, żeby np. w ostatecznym rozrachunku nie wykonywać usługi za darmo.
Cierpliwość
- Gdy się ma dzieci, to wiadomo, że po drodze do przedszkola trzeba pogłaskać psa, wskoczyć we wszystkie napotkane kałuże, przejść po murku, przeskoczyć przez rów, a ostatnie metry idzie się po krawężniku – mówi Małgorzata, mama Krysi. – Tym sposobem drogę, która powinna zająć 10 minut pokonuje się w 25.
Joanna dostaje szału, gdy jej synek Pawełek je śniadanie – Robi to strasznie wolno, a w międzyczasie dodatkowo bałagani. Ale jest dzieckiem, ma prawo.
Klient też ma swoje prawa. – Czasem chce mi się krzyczeć, gdy dostaję od klienta piętnaste zapytanie o wycenę projektu, choć do tej pory niczego nie zamówił, ale zaciskam zęby i cierpliwie przygotowuję piętnastą ofertę – zwierza się Karolina.
Anita, właścicielka polskiego sklepu w podlondyńskiej miejscowości też się denerwuje, gdy w jej sklepie klienci godzinami przeglądając towar, nierzadko go zniszczą. – Czasem pomarudzą, ponarzekają, by w końcu nic nie kupiwszy, wyjść. No cóż, wolno im – stwierdza.
Podobnie jak z dziećmi, nasz kontakt z klientami, pracownikami, czy podwykonawcami wymaga niewyczerpalnych podkładów cierpliwości. Inaczej można od razu „zwijać interes”.
Uczciwość
- Ponieważ każę Pawełkowi jeść warzywa i owoce, bo są zdrowe, sama nie mogę zajadać się hamburgerami i pizzą, bo nie będę wiarygodna – zastrzega Małgosia.
- Skoro obiecałam córce nagrodę za dobre zachowanie, muszę dotrzymać słowa. Inaczej przestanie mi ufać. – tłumaczy mama Krysi.
Podobnie klient – nie dotrzymać słowa czy oszukać go możesz tylko raz. I więcej do ciebie nie wróci. – Wystarczyło, że raz obiecałam i nie sprowadziłam zamówionego makowca i klientka przeszła do konkurencji –przyznaje Anita. Pracowitość, wielozadaniowość, kreatywność, umiejętność negocjacji, budowanie autorytetu, szybkie uczenie się i adaptowanie do zmiennych warunków to nie tylko cechy bizneswoman, ale również matki. Jednak przedsiębiorcy nie zawsze to widzą. Jak ocenia brytyjska Komisja ds. Równości i Praw Człowieka, w Wielkiej Brytanii co roku z powodu ciąży pracę traci ok. 54 tys. kobiet. 56% ankietowanych przez Komisję matek wyraziło przekonanie, że znajdowałyby się na wyższym szczeblu kariery zawodowej, gdyby nie posiadały dzieci. Skoro z jednej strony pracodawcy nie doceniają matek, a z drugiej strony macierzyństwo zwykle inspiruje i motywuje do działania, to może warto pomyśleć o własnej firmie? Dziś wiele usług można wykonywać zdalnie i w nienormowanym czasie pracy. Jeśli więc jesteś tłumaczką, graficzką, psycholożką, specjalistką ds. PR, fryzjerką, szyjesz ubrania, pieczesz ciasta, opiekujesz dziećmi itp. własny biznes może być najlepszym rozwiązaniem. Bo skoro radzisz sobie z jedną rolą, to spokojnie poradzisz sobie i z drugą. Zwłaszcza, jeśli je połączysz.
- Choć nie jestem pewna, która jest łatwiejsza… – zastanawia się Matylda, mama Maksa i Gabrysi.